Lilka na trawie

Wymyśliłam już jakiś czas temu, że możnaby spróbować nauczyć kota chodzić na smyczy i w szelkach. Zwłaszcza, że jak tylko wychodzę do ogródka i Leeloo mnie widzi przez okno to zaczyna wyć i miauczeć - no nie jest to najprzyjemniejsza melodia do relaksu na trawie ;)
Teraz w końcu doprowadziłam swój plan do etapu realizacji, zwłaszcza, że niedługo wyjeżdżamy w 5 godzinną podróż, w której kot na smyczy byłby lepszym kompanem niż kot wciśnięty przez całe 5 godzin w transporterek. Teraz można ją będzie na postojach na chwilę wyprowadzić na zewnątrz samochodu.
Pierwszy spacer.
Smycz i szelki zostały kupione w ubiegłym tygodniu - pierwsze z nimi spotkanie ubiegło pod znakiem skarg i narzekań, które można by szybko z kociego na nasze przetłumaczyć jako "w tym się k*rwa nie da chodzić!!" czyli kot chodził tyłem, bokiem, albo wcale nie chodził ;)
Za to od poniedziałku jest sama radość, bo pani w szelkach zabiera na trawę. A trawę okazuje się kota baaardzo polubiła. I kwiatki. Kwiatki są "the bestestest" ;) Od 4 dni kota wysiaduje po drzwiami i miauka, że koniecznie chce wyjść na spacer i "dlaczego się pani tak guzdra" ;)
Drugi spacer, generalnie da się chodzić po tym czymś zielonym
Kwiatki. Kotki lubią kwiatki ;)

Zwierzątko

Pojechaliśmy w weekend zobaczyć nowy dom. Okolica przepiękna, tylko nam 3/4 ogrodu ukradli ;) Dobrze, że chociaż po drugiej stronie ulicy jest las i zejście (mocno z górki) nad piękną rzekę :)

A w drodze powrotnej jadąc przez Algonquin Park spotkaliśmy prawdziwego dzikiego kanadyjskiego łosia. A raczej łosię ;)







Nowości

Wiosna!! Nareszcie mamy wiosnę! Taką z ciepłymi dniami mamy "już" od dwóch tygodni. Zima nam w tym roku dała popalić, ostatni opad śniegu mieliśmy 15 kwietnia, dwa dni po tym, jak było 20 stopni i wszyscy już się cieszyli, że można wyjść z domu z krótkim rękawkiem. Teraz wiosna próbuje to wszystko nadrobić, zielono na trawnikach zrobiło się w ciągu dwóch dni, teraz drzewa buchają zielenią. Jest pięknie :). Obserwuję nasz ogrodowy bez i mam nadzieję, że zdąży zakwitnąć do czerwca, żebym mogła się nim chociaż trochę nacieszyć. Bo wyprowadzamy się znowu. Wiedzieliśmy od początku, że tutaj będziemy tylko rok, do czasu zakończenia tego etapu szkolenia na mechanika. No i stało się, już mamy wszystko zarezerwowane i ustalone. Firma przeprowadzkowa zamówiona przez wojsko przyjeżdża 9 czerwca i my wtedy pilnujemy, żeby wszystko spakowali, a później przenosimy się do hotelu na kolejne dwa dni. Najbiedniejsza to Leeloo będzie, bo nie będzie miała swoich ulubionych okien do siedzenia, no i zawsze to stres dla kota taka ciągła zmiana miejsca.
12 czerwca jedziemy 466 km do naszej nowej jednostki i modlimy się, żeby nasze rzeczy dotarły tam na 13 czerwca, bo ja bardzo bardzo chcę spać w urodziny w swoim łóżku i w nowym domu, a nie w hotelu, a dopóki transport z rzeczami nie dotrze, dotąd nie dostaniemy kluczy do domu. Ot, taki wojskowy wymysł. Tak, że na pewno z 12 na 13 będziemy spać w hotelu, a później mam nadzieję, że już w domu. Chwała najwyższemu, że za wszystkie przejazdy, hotele, itp. płaci wojsko :)

Teraz jeszcze trzeba trzymać kciuki, żeby nam kot nie miauczał przez całe 5 godzin drogi, właśnie rozglądam się za informacjami, co najlepiej pomoże kotu na jak najmniej stresową podróż...